To było jak połączenie High School Musical, Matrixa i jakiegoś filmu ze Stevenem Seagalem. Ogólnie przyjemne wrażenia jeśli nastawi się na czysty fun z WIELKIM przymrużeniem oka. Bo w innym przypadku to byłby jeden wielki gniot. Na szczęście umiem podejść z dystansem do takich filmów więc przymrużam oko i daję 6/10
HSM, to na pewno nie był. Skojarzyło Ci sie to tylko dlatego, że to po części musical. Mylne spostrzeżenie. Ja daję 9/10, bo widziałam SRK w lepszych rolach :))
Z pewnością do tego filmu trzeba podejść z dystansem, bo jest on chwilami niedorzeczny. Jak na przykład wybuch granatu pod koniec filmu, tymczasem budek wybucha w różnych miejscach, a eksplozja przypomina wybuch bomby atomowej. Albo to, że brat głównego bohatera, czyli bezbronny cywil, przylatuje wojskowym helikopterem. Montaż walk też jest beznadziejny niestety, przy takim montażu (3 różne ujęcia w ciągu sekundy) to nawet 90 letni staruszek wyglądałby jak Jet Li. No, ale jeśli się na to przymruży oko, a ja w trakcie oglądania to uczyniłem, to można się trochę rozerwać i nawet pośmiać. Także z tych efektów a la Matrix. W zasadzie to był jedyny film rodem z Bollywoodu, który byłem wstanie obejrzeć do końca i nawet nie miałem przy tym myśli samobójczych. Tylko niestety potem mnie męczyła przez trzy godziny ta piosenka przewodnia...
To po co oglądasz rzeczy których nie lubisz? raz stwierdziłeś, że nie jest to kino dla Ciebie- to odpuść.
Są rzeczy, które trzeba zobaczyć, by wiedzieć, że ich nie warto oglądać.
Wiele rzeczy oglądam, także te, które nie lubię, gdyż nie skreślam z góry filmu i daję mu szansę. W każdym gatunku można trafić na coś dobrego, nawet w gatunku komedii romantycznej, dlatego też postanowiłem zobaczyć również coś z Bollywoodu. I "Jestem przy tobie" złym filmem nie jest, jeśli się do niego podejdzie z dystansem - ja to uczyniłem - i mi się w miarę podobało. Chcę mieć ogląd całego kina i nawet słabe filmy nie staną mi na przeszkodzie.
dobrze powiedziane. ale eeej, to nie był słaby film:D dlaczego wszyscy podchodzą do niego z dystansem, a nikomu nie przyszło do głowy, że może te niedorzeczne momenty z założenia miały być niedorzeczne i bawić?:) czy to nastawienie jest litością wobec scenarzysty?:) niepotrzebną
Prawda:) Nie jest powiedziane, że każdy film z Bollywood musi być zły...
"MHN" akurat wielu moim kolegom się podobało...
Jak ktoś zna produkcje Farah Khan to wiadomo, że są one nawiązaniami do różnych produkcji, które celowo zmienione są na komediowe...
Przykładem doskonałym jest moment w pokoju nauczycielskim, gdzie Ram przyszedł przeprosić nauczycielkę chemii i by uchronić się przed opluciem zrobił unik a le Matrix... przecież chyba nikt tego nie wziął na poważnie?
Co do porównania z "HSM"... to chyba żart;D
U mnie ten film wywołał wieeelki uśmiech na twarzy:) wiadomo, te efekty ala Matrix i rambo.... takie hm:) ale mnie szczerze ten film lepiej "wchodził" niż "Don" i pośmiać się można było i pokibicować głuwnemu bachaterowi a Shahruk z tą swoją miną "szczeniaczka" w niektórych momentach po prostu mnie rozwalał;D Na plus, z chęcią obejrzę kiedyś jeszcze raz:)