"Jestem przy tobie" to kolejna produkcja Bollywood, która trafia do naszego kraju. To produkcja ciekawa, lecz jak dla mnie nie porywająca. Film ma bardzo ciekawy, a może nawet i odważny pomysł połączenia typowej dla kina hinduskiego opowieści o rozdartej rodzinie z opowieścią o rozdartym subkontynencie. Na tle bowiem osobistej historii rozgrywa się wielka batalia o pojednanie między Hindusami a Pakistańczykami. Poza wszelkimi typowymi zagraniami film oferuje także sporo nowoczesnego montażu i efektów specjalnych rodem z Matrixa. Jednak, cóż, ja tam wolę Bollywood rozbuchane kolorami, kostiumami niż nowoczesnością i komputerowymi efektami. Dlatego też dla mnie pod tym względem "Jestem przy tobie" jest rozczarowaniem. Reżyserem jest bowiem choreograf takich filmów jak "Vanity Fair", "Kabhi Khushi Kabhie Gham...", "Monsoon Wedding" czy "Kuch Kuch Hota Hai" i spodziewałem się znakomitej muzyki i wspaniałych sekwencji muzyczno-tanecznych.
Niestety pod tym względem "Jestem przy tobie" niczym szczególnym się nie wyróżnia. Piosenki są raczej średnie, jedynie "Tumse milke dil ka jo haal" było rewelacyjne, stała się wręcz jedną z moich ulubionych piosenek z Bollywood. Choreografia (poza wspomnianą "Tumse...") też niestety nie jest rewelacyjna, a psuje ją jeszcze Zayed Khan, który może i jest przystojny, ale tańczyć to za bardzo nie umie.
Jednak film broni się (poza "Tumse...") w sekwencjach komediowych. Jest przezabawny, a pomysł na plującego profesora to najlepsza rzecz, jaka mogła się temu filmowi przysłużyć.
Ogólnie rzecz biorąc "Jestem przy tobie" to dobry debiut Faraha Khana i przezabawna komedia, lecz niestety pod względem muzycznym, nie do końca spełniony.